Złoto od wieków służy nie tylko jako uniwersalna waluta, ale też jako forma przechowywania wartości oraz ochrona kapitału. Szczególnie w okresach gospodarczej niepewności jego rola nabiera dodatkowego znaczenia. Właśnie z czymś takim mamy do czynienia w 2025 roku. Cena złota wyrażona w polskich złotych (XAU/PLN) pnie się w górę, przekraczając poziom 14 500 PLN za uncję. To absolutnie najwyższe wartości w historii, a zdaniem analityków trudno powiedzieć, czy to już kres wzrostów. Co tak naprawdę za tym stoi? Dlaczego inwestorzy na całym świecie znów sięgają po ten metal? I jak wygląda obecny kierunek na rynku złota? Postaram się to wyjaśnić krok po kroku.
Złoto jako „bezpieczna przystań” – podłoże wzrostu
Zanim przejdziemy dalej, przypomnijmy sobie jedną ważną rzecz: złoto to nie tylko kolejny towar inwestycyjny. Ma ono w gospodarce światowej trochę inną funkcję. To właśnie symbol stabilności i wartości, które trwają pomimo zawirowań. Gdy gospodarka albo sytuacja geopolityczna staje się niepewna, obserwujemy migrację środków z aktywów bardziej ryzykownych (jak akcje czy kryptowaluty) właśnie do złota. To powoduje, że jego cena rośnie, bo popyt na ten metal zwiększa się. Tak wygląda obecna sytuacja.
Co dzieje się teraz na rynku złota? Trend rośnie. W ostatnich tygodniach notowania złota względem złotówki konsekwentnie idą w górę. Oto kilka danych, które warto mieć na uwadze:
W ciągu ostatnich 10 dni kurs wzrósł z około 14 000 PLN do około 14 450 PLN za uncję. To ponad 3% zwyżki w bardzo krótkim czasie.
W ciągu roku, licząc od jesieni 2024, cena wzrosła z mniej więcej 10 200 PLN do rekordowego poziomu. Co daje ponad 40% wzrostu przez 12 miesięcy.
Z punktu widzenia analizy technicznej wykres pokazuje rosnące dołki i szczyty – to klasyczny znak silnego trendu wzrostowego. Metal regularnie przełamuje kolejne bariery cenowe, co otwiera furtkę do dalszych zwyżek. I nie chodzi tu wyłącznie o złotego, bo równie mocny wzrost widać wyrażony w dolarach i euro. To sugeruje, że to globalny trend, a nie tylko kwestia osłabienia złotówki.
Co napędza ceny złota w 2025 roku? Przyczyn, jak to często bywa, jest kilka, i nakładają się one na siebie. Oto najważniejsze:
Złoto nie generuje żadnych odsetek czy dywidend. Dlatego jego atrakcyjność rośnie wtedy, gdy realne stopy procentowe, czyli nominalne minus inflacja, są niskie lub wręcz ujemne. A właśnie tak wygląda obecna sytuacja. Banki centralne, takie jak Fed, EBC czy NBP, zaczynają sygnalizować możliwość obniżek stóp w odpowiedzi na spowolnienie gospodarcze. Tymczasem inflacja w wielu krajach nadal jest wyższa niż założone cele. To sprawia, że realne stopy spadają, a złoto jawi się jako konkurencyjna alternatywa wobec obligacji czy lokat.
Efekt? Inwestorzy przenoszą pieniądze do tych aktywów, które pozwalają zachować wartość w czasie i złoto jest w tym przypadku wyraźnym faworytem.
Historia uczy, że w czasach globalnej niepewności popyt na złoto gwałtownie rośnie. Rok 2025 nie szczędzi wydarzeń, które wpływają na zwiększenie tego popytu. I właśnie o tym trzeba pamiętać, analizując dzisiejszą sytuację na rynku.Poziomy wsparcia i oporu zachowują się typowo dla rynku hossy – przełamanie kolejnych barier staje się impulsem do dalszego wzrostu, a dotychczasowe opory zmieniają się w wsparcie.
Poziomy wsparcia i oporu zachowują się typowo dla rynku hossy – przełamanie kolejnych barier staje się impulsem do dalszego wzrostu, a dotychczasowe opory zmieniają się w wsparcie.
Cena złota, wyrażana globalnie w dolarach amerykańskich, zwykle porusza się w przeciwnym kierunku niż kurs USD. Kiedy dolar słabnie – na przykład z powodu złagodzenia polityki Rezerwy Federalnej czy rosnącego deficytu Stanów Zjednoczonych – złoto staje się relatywnie tańsze dla inwestorów spoza USA, co skutkuje wzrostem popytu. W 2025 roku notowano spadek wartości dolara względem koszyka najważniejszych walut, a w połączeniu z innymi okolicznościami stworzyło to sprzyjające warunki do dalszego umocnienia notowań złota.
Skutek? Kapitał z całego świata kieruje się ku metalom szlachetnym.
W minionych latach dało się zauważyć wyjątkowo intensywny wzrost zakupów złota przez banki centralne, zwłaszcza z rynków wschodzących, takich jak Chiny, Indie czy Turcja. Celem tych działań jest zwiększenie różnorodności rezerw walutowych i zmniejszenie uzależnienia od dolara. Stały popyt instytucjonalny ogranicza dostępność złota na rynku, a równocześnie wysyła informacje do inwestorów prywatnych, że metal pozostaje ważnym aktywem dla największych gospodarek.
W efekcie mamy solidne wsparcie dla cen i perspektywę długoterminowego wzrostu.
Od dawna złoto postrzegane jest jako ochrona przed inflacją. Gdy ceny rosną, siła nabywcza waluty słabnie, ale złoto zwykle tę wartość zachowuje. Mimo że tempo inflacji nieco spadło w porównaniu z okresem 2022-2023, oczekiwania dotyczące przyszłej inflacji wciąż pozostają dość wysokie.
Dlatego inwestorzy sięgają po złoto nie tylko ze względu na obecną sytuację, ale również w celu zabezpieczenia się przed możliwością przyspieszenia inflacji w kolejnych latach.
Podczas gdy zainteresowanie złotem rośnie, jego dostępność na rynku nie nadąża za popytem. Wydobycie jest kosztowne, a coraz trudniej znaleźć nowe złoża, które można eksploatować efektywnie. Dodatkowo rosnące ceny energii i koszty pracy powodują wzrost kosztów produkcji.
W rezultacie pojawia się presja na rosnącą cenę, ponieważ większy popyt łączy się z ograniczoną podażą.
Obecne sygnały techniczne sugerują, że w średnim terminie cena złota może zbliżyć się nawet do przedziału 14 800-15 000 PLN za uncję, oczywiście jeśli nie pojawią się jakieś zaskakujące wydarzenia gospodarcze czy polityczne, które mogłyby zatrzymać ten ruch.
Większość ekspertów spodziewa się, że trend wzrostowy utrzyma się co najmniej do połowy 2026 roku. Kluczowe czynniki, które będą decydować o dalszych ruchach cen, to działania banków centralnych w kwestii stóp procentowych, rozwój sytuacji geopolitycznej, dane makroekonomiczne o inflacji i kondycji gospodarki oraz kurs dolara. Tak czy inaczej, złoto pozostaje atrakcyjnym sposobem dywersyfikacji portfela inwestycyjnego – zarówno dla inwestorów indywidualnych, jak i instytucjonalnych.